Dziecko. 31
Ubieralam sie nie patrzac na Anke…
– Nie zbierasz sie ?
– Zostane jeszcze. jest mi tu dobrze… moge chlopki ?
– Jasne, zaraz bedziemy lac… o to ci chodzi ?
– Moze… uslyszalam jej zalotny glos…
Ok, dla mnie to za duzo…
– Ja sie zawijam, poradzisz sobie…
Wyszlam jak oparzona, nie te klimaty to nie dla mnie… wole poscic…
Zblizal sie termin druku, wiec niedlugo wpadnie kasa z wydawnictw… zadzwonie…
– Kancelaria, Pawel ?
– Nie, Jurek, Karolinko co tam ?
– Jak tam wplaty ?
– Dwie juz sa, jutro bedzie trzecia… razem na 370 000 zl, bo 3 tysiace sztuki ida do was, racja ?
– Tak, na nasza strone internetowa…
– Zaraz zlece przelew na twoje konto, nie jest zle, a nawet jest dobrze… powinnas zainwestowac te kase, gdy beda nastepne zamówienia to zrobimy umowy na przedplaty, to jest juz porzadny interes… i my bedziemy stawiac warunki..
– Super, jutro czekam.
Te nasze 3 tysiace ksiazek zrobia w dwa miesiace ponad 100 kawalków, nawet jak zaplace mlodemu i kuzynowi bedzie zajebiscie. Trzeba oplacic cykl nastepnych reklam na fejsie i jeszcze zostanie dla Mariusza, i dla mnie na waciki.
Jak sobie przypomne te 45 tys odlozone przez mojego meza, ok, mamy dom i samochody, ale to mimo wszystko jest slabe. Przeciez ja, my.. no Mariusz… to zrobilismy w niecale pól roku. Jego talent i moja dupa, a potem glówka..
I mysl nastepna sama sie podsuwa… telefon do Wojtka od kasy, juz mam co inwestowac, 5 miesiecy temu nie mialam nic, jutro bedzie 370… bosko…
– Wojtku, wiesz kto dzwoni ?
– Tak, wiem, Karolina pewnie juz matka, gratulowac ?
– Tak, mam córeczke, Aleksandre.
– Zdrowa ?
– Wszystko w porzadku… chcialabym sie spotkac…
– Juz dajesz po porodzie ?
– Myslalam raczej o inwestycji… pamietasz, jak zbieralam na knajpe, na impreze ?
– Tak, pamietam nawet, ze mialem byc zaproszony…
– Oj… przepraszam, w szale przygotowan ucieklo mi, wybaczysz ?
– Nie ma sprawy, rozumiem… ale jestes na minusie… i co… wyszlo… ?
– Lepiej niz mozna sobie wyobrazic, interes bardzo sie rozkrecil, ta impreza promocyjna przyniosla wymierne korzysci, wydalismy te ksiazke i udalo mi sie juz odlozyc troche kasy…
– Ok, spotkajmy sie … u Roberta ?
– Nie… !!!
Jest mi wstyd za tamto, nawet za meneli…mam sie z nim witac, podawac dlon, która walila pale obszczymurowi… siedziec na jego fotelach… dupa, która walili na zmiane… nie… nie moge…
– Moze gdzies indziej… wytlumacze ci…
– Nie trzeba, moze ta na Mickiewicza, tam tez jest fajnie…
– Jutro o… której… ?
– Mam godzine lunchu o 13…
– Ok, bede punktualnie…
– Pa.
Odwalilam sie, Joli wytlumaczylam ile kasy dzis bedzie na koncie, myslalam , ze zemdleje z wrazenia… ale potem to tylko sie zasmiala…
– A maz ledwo trzy pozyczyl ?
– Juz mu oddalam.
– I co powiedzial ?
– A wiesz, ze nawet nie wiem, zreszta mam to bardzo gleboko… jestem zupelnie niezalezna, oczywiscie to kasa mlodego, ale jesli inwestycja sie uda, to bedzie na waciki…
– Ha, ha… na waciki…
Na 13 wchodzilam do knajpy… jeszcze go nie bylo…
– Pani sama ?
– Czekam na kogos, poprosze sok pomaranczowy…
Byl 5 po, podszedl, dostalam buzi, jakbysmy znali sie od zawsze… no tak, ciagnelam mu i dalam w dupe w ostatnich tygodniach ciazy, prawie rodzina…
– I co tam Karolinko… gdy cie widze odzywaja piekne wspomnienia, wygladasz bosko… macierzynstwo ci sluzy… jestes tak apetyczna, ze…
– Wojtku, pamietam, ze twoja zona zginela w wypadku, ale ani chocby laski ?
– Wszystkie leca tylko na kase, nie razie nie szukam, jest mi dobrze samemu… ale ciebie to dobrze wspominam…
– Dziekuje, ale moze dzis o interesach… ?
– Co tam masz, ile wyskobaliscie ?
– 350 tysiecy…
– Zamyslil sie…
– Tak po prawdzie jest kilka spraw, po pierwsze liczba uczestników jest juz dawno zamknieta, po d**gie wstep jest od 500, ale po trzecie obiecalem ci, ze sie zajme, a ja slowa zawsze dotrzymuje.
– Super, bardzo dziekuje, jak to wyglada ?
– Zakladam ci konto, wplacasz, calosc jest inwestowana w bezpieczne instrumenty, i jak mówilem, od 5 do 8 % miesiecznie…
– Od czego to zalezy ?
– Ode mnie, zasmial sie…
– To znaczy ?
– Gdy wyjdzie 8, a czasami nawet 20 %, to wyplacam np 5, reszta idzie na fundusz bezpieczenstwa, mój prawie prywatny, ale oczywiscie firmowy… tyle, ze firma to ja, ale gdyby czasami jakas inwestycja przyniosla niespodziewane straty…
– A ja, na ile moge liczyc ?
– Na 5 %
– A gdybym chciala co miesiac miec 8 %
– Grasz ostro, jak chcesz, ja tez zagram i na moich warunkach, raz w miesiacu ostry seks i dostajesz 8 % co miesiac. Jestes tego warta i tylko sobie to mozesz zawdzieczac, masz to cos… to ulotne… co ma bardzo malo kobiet…
Obliczylam juz w domu, ze bedzie to róznica ponad 10 tys, za dyche moge pierdolic sie nawet co tydzien…
– Zgadzam sie…
– Ale ja czasami jestem naprawde ostry…
– Ja równiez…
– Umowa stoi, przyjedziesz do biura np jutro, podpiszesz dokumenty, przelejesz kase i zaczynamy…
– Ciesze sie, jestes bardzo fajny…
– Jestem wilkiem w owczej skórze, zreszta wszyscy moi, powiedzmy udzialowcy, to samce alfa, nie tylko w zyciu, ale i w interesach…
– Robert ?
– Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, to poufne…
Usmiechnal sie, wiedzialam, ze tak… bedziemy w jednym klubie… hm… ale sie teraz poczulam… nie jestem juz, to znaczy jestem, dupodajka, ale teraz zaczynam byc luksusowa, menele Anki to kartka z pamietnika do wyrwania i spalenia…
Wypilismy, on kawe, ja sok, on cos zamówil do jedzenia, gadka o wszystkim i o niczym, jedynie co go zainteresowalo, to jak odkrylam Mariusza i jak udalo mi sie to wszystko zgrac bedac amatorka… ?
– A z jakim wkladem zaczynalas otwierac interes, bo jak pamietam, wtedy nie mialas nic…
– Zaczynalam od zera, ale przy naszym pierwszym spotkaniu mialam juz 12 tys zainwestowane z bardzo ciezkiej pracy, w pierwszy tysiac ksiazek…
– A teraz ile sztuk kupujesz ?
– Po 20 tysiecy…
– Jestem w szoku, powinnas sama wydac ksiazke jak dojsc od zera do milionera…
– Jeszcze nam brakuje…
– To tylko kwestia czasu…
Zamyslilam sie, milion… przy nastepnej ksiazce… przy inwestycji… e… ja nie licze do przodu.
Ale wydac ksiazke o mojej drodze na szczyt… to byloby ciekawe… Opisalabym kazdego faceta, z którym musialam isc za kase, wspomnialabym o kazdej polknietej spermie, o biciu, o pregach na tylku, o zmeczeniu, o Joli mojej opiekunce i co… o mezu, który nie wierzyl w swoja zone… a na koniec, jak wielki artysta okazal sie po wódce chamem, który gwalci ciezarna kobiete, która przez to prawie traci dziecko…
Nie… kuszace, ale te prawde o swoim zyciu wezme do grobu, nikt nigdy sie nie dowie, chyba, ze opisze gdzies to incognito… ale czy to bedzie ciekawe, czy ktos to przeczyta… czy skomentuje ? Ha, ha…
Umówione spotkanie na jutro, teraz do domku, musze sprawdzic czy kasa juz wplynela. Dostaniemy za 5 % – 17,5 tysiaca, ma Wojtek racje, te dodatkowe 3 procenty beda moje, zarobie je dupa, naleza mi sie jak chlopu ziemia.
Co miesiac dycha na waciki, a kiedys, aby zdobyc 12 tysiecy musialam dawac z 6 albo i 8 razy, zaciera mi sie ten wysilek, jestem teraz w zupelnie innym miejscu swego zycia. Nawet charakter mi sie zmienil, nie lekam sie juz niczego, pewnosc siebie to potezne uczucie…
Nie minal rok, a z zastraszonej myszki, która ledwo zaszla w ciaze z byle kims, stalam sie kobieta interesu i ogólnie wielkiego sukcesu. Jestem teraz zupelnie niezalezna od nikogo, nawet od swojego meza…
Dziwnie to zabrzmialo, dostalam gesiej skórki…br… ale mysl, ze jestem teraz w elitarnym klubie bogaczy, razem z Robertem dodala mi jeszcze wiekszej radosci.
E… zajade jeszcze do Mariusza, sumarycznie kasa jest jego, chociaz wytlumacze… jak stoi, dzieki niemu i sobie to sie dzieje.
Zajechalam, akurat byl…
– O moja opiekunka…
Dal mi buziaka i chcial wiecej… ale jestem na niego ciagle zla, tylko kurtuazja…
– Musze wytlumaczyc ci, co sie z kasa dzieje…
– Ja jestem zadowolony…
– Wiem, ale ja jestem przede wszystkim uczciwa…
– Wiem, wierze Pani w kazdym slowie…
– Sluchaj, po d**gim dodruku…
– Byl juz d**gi ?
– Tak… jak ja zalatwiam interesy, to one sie kreca… myslisz, ze dupy dawalam na imprezie, bo chcialam ?
Nie odezwal sie, wiedzial o co chodzi… ze zaraz bedzie nastepny opierdziel…
– Dawalam, bo tak trzeba bylo, gdybys to sam zalatwial.. zreszta wiesz, ze odrzucil cie prezes wydawnictwa, tylko mój upór to zrobil i mój nos…
– Wiem.
– To teraz skup sie… po d**gim dodruku na koncie jest 370 tysiecy… i nastepne 100 w sklepie…
Zbladl, usiadl sie i otworzyl gebe…
– Ile ?
– Ale ty tej kasy nie dostaniesz, bo zglupiejesz. ona idzie w inwestycje…
– Ja jej nie chce, po co mi kasa na studiach… ?
– Zainwestowalam ja, miesiecznie bedzie do wyplaty ponad 17 tysiecy, czesc na twoja karte, reszta na wydatki sklepowe.
– O mój Boze…
– Dostaniesz np 5 tys i mozesz robic co chcesz, tylko pilnuj sie…
– Moze przeprowadzimy sie z babcia do czegos lepszego…?
– Wynajmij mieszkanie jakie ci sie spodoba… i tak wystarczy…
Jego oczy swiecily sie jak zarniki, ale szczescie…
– A dla Pani ?
– Ja tam nic nie chce…
– Nie zgadzam sie, prosze wziac sobie na wyplate 5 tys, tyle co