Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32
Kancelaria – part 2 – Kluczowy klient
Kancelaria Bereszynski i Partnerzy miala swoja siedzibe w starej, wybudowane w latach dwudziestych, willi na warszawskim Mokotowie. Alojzy Bereszynski, dostojny adwokat z nieposzlakowana opinia, piecdziesiecioletni warszawiak prowadzil ja razem z przyuczanym do zawodu trzydziestotrzyletnim synem. Prowadzil biznes silna reke. Jego zdecydowanie i odwaga przysparzaly mu wielu klientów, szczególnie tych, którzy lubili podejmowac ryzyko. W jeden z piatkowych wieczorów w wilii panowala swobodna atmosfera. Kancelaria zdobyla nowego – perspektywicznego klienta.
Inga pracowala w firmie juz od pewnego czasu, a od niedawna byla w stu procentach zaangazowana w ten biznes. Taki sam zapal widziala u swojej mlodszej kolezanki, swiezo po egzaminie – Marty.
Byla to niespelna trzydziestoletnia brunetka o gleboko osadzonych szarych oczach, z mocno zarysowanymi konturami twarzy. Niewinne dziewczece spojrzenie kontrastowalo z elegancka, ksztaltna sylwetka mlodej kobiety.
Marta postawila wszystko na jednej szali. Wyrwala sie ze swojej malej miesciny. Wziela kredyt i konsekwentnie wspinala sie na szczyt. Wygrala staz i zostala dostrzezona przez Bereszynskich. Zupelnie inaczej niz Inga, z jej prawniczymi, rodzinnymi konotacjami.
– Zdecydowal sie wreszcie przejsc do nas? – spytala Inga zaabsorbowana w obsluge sali konferencyjnej Marte.
– Tak, bardzo sie ciesze.
– Klient jak kazdy innym
– Mecenas Bereszynski Senior powiedzial, ze jestem im potrzebna. Trzese sie na sama mysl, ze bede uczestniczyc przy tych transakcjach.
– Pani Marto… – westchnela blondwlosa pieknosc z zazenowaniem.
Mloda adwokat widzac Bereszynskiego Juniora odeszla od Ingi i z usmiechem podala mu plik dokumentów.
– Pani Ingo! – zawolal do blondynki – Pania tez poprosimy.
Marta zmierzyla ja wzrokiem. Jak to „ja tez”. To Marta miala uczestniczyc w tym projekcie, uczyc sie, zdobywac znajomosci i kontakty. Jak zawsze miala wygrac prawnicza komitywa?
W towarzystwie mlodego Bereszynskiego weszly do sali. Tam za stolem siedzial Mecenas A. Bereszynski oraz dwóch mezczyzn, w tym Bruno Weiss, ów wyczekiwany klient.
– Panie Weiss milo mi Panu przedstawic nasz zespól. Wszystkie rece na poklad. Jestesmy do Pana dyspozycji. Ja, mój syn oraz nasze sliczne Panie adwokat – Inga Gruszewska i Marta Kopec.
– Taka okazja wymaga swietowania. – dorzucil mlodszy z Bereszynskich, wymownie spogladajac na ojca.
– Syn ma racje. Zapraszamy na pietro.
Biura Kancelarii znajdowaly sie na parterze. Pietro zarezerwowano dla osobistego uzytku Bereszynskich, którzy rzadko wracali do swoich domów i zon. Na pietrze przygotowano juz niewielki bankiet. Wszystko na czesc nowej inwestycji i udanego biznesu Bruna Weiss.
Obie sliczne Pani adwokat – jak powiedzial Bereszynski – szybko daly sie porwac rytmowi wieczornego bankietu, w kameralnym towarzystwie czwórki mezczyzn i dwóch kobiet. Zastanawialy sie tylko gdzie jest asystentka Mecenasa. Czyzby miala obslugiwac goscia?
Marta wzbudzala zachwyt swoja biala bluzka i blekitna apaszka. Ta stylizacja idealnie podkreslala jej jedrny biust. Elegancka czarna spódnica odslaniala jej atut – szczuple nogi. Do tego fryzura, krótka, ulozona z tylu w kok. Cudo. Wzór korporacyjnej elegancji. Na jej widok westchnal pelnomocnik Bruna, niemiecki rechtsanwalt Franc. Od razu podszedl do Polki i rozpoczal flirt chwalac niemiecki u ciemnowlosej slicznotki.
Weiss zachwycil sie zas Inga, witajac sie z nia po dzentelmensku, calujac w dlon. Kobiecie imponowala jego szarmanckosc. Blondynka miala na sobie sukienke olówkowa do kolan, dobrze dopasowana, zakryte ramiona. Klasyka w eleganckim wydaniu, a do tego szczupla i delikatna figura blondwlosej pieknosci. Nie tylko Weiss slinil sie na jej widok.
Kuluarowe rozmowy nagle przerwalo zgaszenie swiatel. Otworzyly sie drzwi i do sali wjechala najwieksza atrakcja
wieczoru. Owoce morza, ale podane w azjatyckim stylu. Mezczyzni przelkneli sline. Kobiet nieco sie obruszyly. Przygotowane pysznosci zostaly umieszczone na nagim ciele kobiety, jak na najlepszej platerze.
– A oto niespodzianka! – rzucil Mecenas Bereszynski, wskazujac na swoja asystentke, tym razem w roli eleganckiej patery na owoce morza.
Towarzystwo ustawilo sie wokól speszonej, nagiej dziewczyny.
– Zaraz zobaczymy co to za smakowity kasek… – wtracil Franc.
A. Bereszynski wskazal na swoje nowego klienta i zachecil, aby uczynil mu ta przyjemnosc i jako pierwszy skosztowal. Ten siegnal po lezaca na gladkim brzuszku dziewczyny ostryge. Chwycil ja jednak tak niezdarnie, ze sliska zawartosc skorupy splynela wprost na gladki lono.
Konsternacja. Nikt nie wiedzial co zrobic. Mlody Bereszynski nie mial jednak zadnych oporów przed chwyceniem ja w palce, a przy okazji musnieciem jej rózowiutkiej cipeczki i lechtaczki. Oblepione palce wylizal jeszcze po spozyciu ostrygi.
Goscie patrzyli na mecenasa zaskoczeni. Kobiety poczuly lekki dreszcz, a mezczyzni zalowali, ze oni nie mieli okazji musnac tego pieknego ciala. Sama dziewczyna drgnela, czujac palce przy swojej waginie.
Drobne, mlode sutki sterczaly i sinialy. Wolala nie otwierac oczu, nie widziec tych, którzy jedza „z niej”. Wyobrazal sobie tylko, ze to dojrzali mezczyzni tacy jak Mecenas. „Wprawka do awansu” – tak sobie mówila. Warto bylo dac sie wymacac.
Marta i Inga takze spróbowaly owoców morza, tracac wszelkie opory przed siegnieciem po nie z biustu dziewczyny. To
w koncu ekskluzywny, wrecz ekstrawagancki sposób podawania potrawy na Dalekim Wschodzie. Warto doswiadczyc czasem orientu.
Dziewczyna zostala poproszona o powstanie. Zeszla wiec ze stolu, na którym ja przyniesiono i zgrabnym krokiem z rumiencami na twarzy opuscila salon.
– Mam nadzieje, ze nasza niespodzianka Panom sie podobala. – powiedzial Ambrozy, wskazujac na swojego syna, który juz otwieral sasiedni pokój i zachecal do wejscia.
Do gabinetu, na wygodne skórzane fotele i sofy zaproszono mezczyzn. Meskim rozmowa przewodniczyl Bereszynski Junior. Jednak juz po chwili towarzystwo rozeszlo sie, a Ambrozy zaczal oprowadzac klienta po prywatne czesci wilii, ozdobionej ciekawymi dzielami sztuki. Chcieli zostawic mlodszych, którzy z dziecinna ekscytacja musieli omówic sobie te „niespodzianke” jakiej przed chwila byli swiadkami.
Dwie „paprotki” zostaly same, choc juz po chwili mlody Bereszynski gestem zachecal Marte, aby towarzyszyla panom w rozmowie.
Inga zostala sama. Siegnela po telefon. Dostala kilka wiadomosci. Przegladala maile. Zuzanna wciaz przezywala rozwód, ale i coraz bardziej nakrecala sie na planowana zemste na swoim ex. Inga zalowala, ze musi tu siedziec, bo byc mozne znów wieczorne plotki z przyjaciólka skonczyly by sie bardzo przyjemnie.
W zupelnie innej sytuacji byla Marta. Juz nikt nie mial watpliwosci, jak bardzo zdeterminowana byla karierowiczka.
Swiezo upieczona Pani adwokat lezala na skórzanej sofie. Jej czarna spódnica zostala podwinieta, tak aby mlody Bereszynski mógl lizac jej cipeczke. Odsunal lekko majteczki i ssal lechtaczke, piescil jezykiem jej szparke. Wijaca sie z podniecenia kobiete trzymal za reke rechtsanwalt. Przesuwal swoja dlon po jej ramieniu, po dekolcie, siegal pod biala bluzke, aby piescic jedrne piersi Marty.
Ujal jej sutek w dwa palce i zaczal go draznic. Marta prostujac rece, siegnela do uda mezczyzny. Wiedzac czego szuka, Niemiec polozyl jej dlon na swoim kroczku. Od razu wyczula sztywnego kutasa, rozpychajacego spodnie. Zaczela go dotykac, wijac sie coraz mocniej pod wplywem francuskich pieszczot.
Inga niewinnie uchylila drzwi, zaciekawiona po co Bereszynski zaprosil tam jej mlodsza rywalke. To co zobaczyla, zamurowalo ja. Nagle uslyszal szelest. Zignorowala go. Nie zdazyla sie odwrócic, gdy poczula cieply oddech na swojej szyi.
– Ciekawe sposoby na zwabienie klienta. – powiedzial Bruno Weiss przygladajac sie calej sytuacji.
Od dluzszego czasu obserwowal blondynke, jak samotnie popija wino bawiac sie telefonem. Stary Mecenas po malej wycieczce udal sie do swojego gabinetu, a Weiss mial wrócic do jego syna. Nie mógl jednak przejsc obojetnie obok Ingi.
– Nie sadze, aby tak niedoswiadczona prawniczka byla mi potrzebna. Powiedzialem Panu Ambrozemu, ze oczekuje bezposrednich kontaktów i stalej pomocy z Pani strony. Wybralem Pania. Cieszy sie Pani? – To mówiac odgarnal wlosy z jej ramienia i pocalowal je. – Bedzie Pani calkowicie oddana moim interesom?
Inga spojrzala na niego. Dreszcz zaskoczenia momentalnie puscil. Pewna siebie, przytaknela.
Poczula jak mezczyzna chwyta jej dlon i ciagnie za soba. Weiss przymknal drzwi i zaprowadzil Inge na dól, do strefy biznesowej, gdzie trzydziestoparoletnia blondynka miala swój gabinet.
Za to na górze, Marta bez zadnych oporów namietnie obciagala kutasa dopiero co poznanego niemieckiego prawnika.
Lizala go po zoledzi, pozwalajac aby Niemiec mocno chwytal ja za spiety kok.
Pietro nizej, dreszcz podniecenie przeszyl blondwlosa prawniczke. Bruno Weiss stal za nia i razem z nia przegladal niezbedne pelnomocnictwa. Inga poczula nagle jak dlon klienta przesuwa sie po jej biodrze i wsuwa sie pod granatowa sukienke. Bruno szepnal:
– Ciesze sie, ze bedziemy pracowac razem.
To mówiac przesuwal palce po dupci Ingi. Kobieta wpatrzona w hebanowe biurko, zaczela czuc coraz wieksze podniecenie, szczególnie ze mezczyzna zaczal poruszac palcem i gladzic jej pupcie. Mozolnie staral sie podwinac dobrze dopasowana sukienke, aby obnazyc posladki. Gdy to zrobil, zaczal swoim jezykiem piescic kraglosci kobiety. Inga ledwo utrzymywala sie blatu. Weiss, na kolanach, sycil sie smakiem i widokiem zgrabnego tyleczka swojej prawniczki.
Zupelnie czego innego od swoich kochanków oczekiwala spocona i podniecona Marta. Jej usta wypelnial penis niemieckiego mecenasa. Natomiast jego polski odpowiednik przygladal sie zgrabnej dupci Marty w czarnych majteczkach.
Zsunal je z jej dupci i wsunal od tylu kutasa do jej wilgotnej cipki. Mlodszy z Bereszynskich zaczal ja penetrowac. Mezczyzni zgrywali sie, posuwajac rozpalona slicznotke tak, by pchana z jednej strony odruchowo nabijala sie na d**giego kutasa. Szczyt perwersji mial dopiero nadejsc…
Inga, pietro nizej, musiala mocno chwycic sie hebanowego biurka, gdy w jej waska dupcie zaczal wciskac sie naprezony kutas Weissa.
Zaczela jeczec, czujac rozpychajacego sie penisa w jej zgrabnej dupeczce.
Po willi rozchodzil sie odglos pojekujacych slicznotek. Stary mecenas Ambrozy w swoim gabinecie dobrze to slyszal. Usmiechal sie na sama mysl, o zadowolonym kliencie. Siegnal do szuflady biurka i wyjal pudelko dominikanskich cygar. Zapalil i rozlozyl sie na fotelu. Do d**giej reki podano mu kieliszek koniaku. Wciaz naga sekretarka stala poslusznie i patrzyla jak jej patron, mentor Ambrozy Bereszynski odpreza sie i rozkoszuje wizja nowego wielkiego procesu prowadzonego przez jego kancelarie.
Orgia w niedalekiej sali dobiegala juz konca. Mezczyzni pozwolili wstac mlodej adwokat. Dorota podeszla do siedzacego na fotelu niemieckiego mecenasa. Jak kocica otarla sie o jego nogi i gestem zachecila, aby mezczyzna wsadzil jej kutasa w usta. Ssala mu z zamknietymi oczami. Nie przerwala nawet, gdy poczula na swojej dupci ciepla sperme mlodszego z Bereszynskich, który nie wytrzymal. Musial podejsc i trysnac wprost na te slodkie posladki.
Po chwili sperma wypelnila takze usta dziewczyny. Splywala z kacików. Adw. Marta Kopec usiadla na podlodze i patrzac na zaspokojonych mezczyzn wyplula sperme, która splynela po jej brodzie i ciele. Tego im bylo trzeba. Po to tu przyszla. Od tego czula sie coraz bardzie uzalezniona.
[Ciag dalszy nastapi – wystarczy 20 like i 5 komentarzy]