Ben Esra telefonda seni bosaltmami ister misin?
Telefon Numaram: 00237 8000 92 32
Szczescie ma wiele imion cz. 3
Slonce zaczynalo juz powoli swiecic mi w oczy, co oznaczalo, ze pora wstac. Wczorajszy
dzien byl meczacy, aczkolwiek wspanialy. Unioslem sie i usiadlem na brzegu lózka,
zastanawiajac sie co robic. Nadal mialem ochote zabawiac sie z moimi nauczycielkami oraz
macocha. Poszedlem wziac prysznic, ubralem sie i juz mialem schodzic na dól gdy uslyszalem
rozmowe. Ktos przyszedl tak wczesnie? Trzeba sprawdzic kto to.
-Wyspales sie skarbie? – zapytala Tamara
-Owszem – odpowiedzialem
Gdy tylko wszedlem zauwazylem osóbke siedzaca przy stole wraz z moja macocha. Byla to jej
matka, Maryla. Sam nigdy nie zwyklem do niej mówic babciu tylko zawsze zwracalem sie do
niej po imieniu.
-O, widze mamy niespodziewanego goscia, czesc Marylko
-Wcale nie takiego niespodziewanego. Dzwonilam do Tamarki kilka dni temu.
-No patrz, nic mi nie mówila
-Nie musisz o wszystkim wiedziec – wtracila macocha
One zajely sie swoimi sprawami, plotkowaly o jakichs pierdolach jak gdyby nigdy nic.
Uwijalem sie zeby tylko zrobic cos do zjedzenia i zmykac spelniac swoje fantazje.
-O której dzis wrócisz?
-Powinienem byc wczesniej niz wczoraj.
-Dokad to ucieka nasz kawaler? – spytala Maryla
-Musi zalatwic kilka spraw – szybko uciela moja mamuska
Nie wdajac sie w dalsza rozmowe wyszedlem i udalem sie do mojego domu figli. Zdziwilo mnie
troche, ze pod szkola stalo tyle samochodów. Czyzby jakies swieto, a moze zebranie. Jednak
na zebranie bylo troche za wczesnie. Nie dowiem sie dopóki tam nie wejde. Gdy przekroczylem
próg od razu zrozumialem o co tyle szumu. Z daleka mozna bylo uslyszec stlumione glosy.
Rozdawane byly jakies nagrody dla pedagogów. Juz mialem skrecic w lewo i korytarzem udac
sie do pokoju nauczycielskiego, gdy uslyszalem za plecami glos kochanej woznej.
-Czesc, Arturku!
-O, dzien dobry pani.
-Kiepsko trafiles kochaniutki – zarechotala – Uroczystosc jeszcze potrwa.
-Moge poczekac nie spieszy mi sie nigdzie. Chyba, ze pani jest wolna?
-Oj, nie wiesz nawet jak chetnie bym na Ciebie wskoczyla, ale za chwile bede tam musiala
isc.
-W takim razie zaczekam
-Swietnie, ale mam pytanie. Bedziesz dzis wolny prawda? Chcialabym sie bzyknac.
-Uwielbiam jak pani nie przebiera w slowach.
-Przestan z ta pania, kochaniutki, jestem Beata i tyle. Nie o tym jednak chcialam. Mam
pewna znajoma, tez brakuje jej chlopa. Zgodzisz sie zabawic z nami dwiema?
-To moze byc wyzwanie. Nie wiem czy dam rade zaspokoic dwie kobiety na raz.
-Wszystko w granicach mozliwosci, kochaniutki – powiedziala smiejac sie – Nie chcialabym
Cie zajezdzic.
-W porzadku, to zlapiemy sie pózniej.
-Na pewno sie zlapiemy i nie tylko
Powiedziala smiejac sie na swój sposób i poszla w strone tej uroczystosci. Nie pozostalo mi
nic innego jak poszwendac sie po korytarzach bez celu. Czekalem dosc krótko. Stojac przy
oknie slyszalem kroki. Niespiesznie zza rogu wyszla pani Katarzyna, dyrektorka. Przystanela
na chwile gdy mnie zobaczyla. Z jej twarzy szybko zniknelo zdziwinie i powrócil surowy
wyraz.
-Dzien dobry pani – powiedzialem gdy nieco sie zblizyla
-Dzien dobry Arturze, co tu robisz?
-No… w sumie to… czekam.
-A na co jesli mozna wiedziec lub moze na kogo?
-Wlasciwie to nie wiem jeszcze.
-Dobrze wiec, idz za mna – rzucila chlodno
Do samych drzwi jej gabinetu nie mialem najmniejszego pojecia co moze chciec. To, ze ja
spotkam bylo ostatnia rzecza jaka bym chcial.
Weszlismy do srodka, zamknalem za soba drzwi na klucz jak kazala mi Katarzyna. Stalem
troche wyploszony kilka metrów od jej biurka, zas ona odwrócila sie, usiadla na krancu i
usmiechnela sie delikatnie.
-A wiec nie masz co robic. Swietnie sie sklada bo mam wolna chwile. To jak bedzie?
Postrach z lat szkolnych, kobieta której obawialem sie nawet teraz, mimo, ze nie mogla nic
zrobic, usmiecha sie zalotnie w moja strone. Zabawialismy sie juz raz, wiedzialem czego
chce. Przez mysl przeszla mi tylko jedna mysl. Seks z ta kobieta jest przywilejem, musze
skorzystac.
-Jestem do pani uslug – wypalilem
-Podejdz blizej, tak nic nie zdzialamy
Gdy tylko sie znalezlismy sie w objeciach, zaczelismy sie namietnie calowac. Nie czulem sie
z tym zle, chcialem aby to trwalo. Moja reka powedrowala na jej biust. Wspanialy w dotyku
tak jak poprzednio. Nie przerywajac naszego pocalunku zaczalem rozpinac jej bluzke. Przy
trzecim guziku odsunela delikatnie glowe i patrzyla mi w oczy.
-Zrobiles sie bardziej smialy od ostatniego razu. Podoba mi sie to.
-Chce tylko sprawic pani przyjemnosc.
Jej twarz rozpromienila sie. Widocznie tego potrzebowala. Tak szybko jak sie pojawil grymas
radosc, tak szybko znikl. Na korytarzu bylo slychac glosy. Jednak nie to nas oboje
zmartwilo. Ktos szarpnal za klamke. W tym momencie Katarzyna sie zerwala i jak szalona
zaczela zapinac guziki. Stalem jak wryty, co mam ze soba zrobic?
-Szybko, wejdz pod moje biurko.
-Ale..
-Zadnych ale! Wchodz szybko. Juz, juz otwieram – krzyknela
Wgramolilem sie pod biurko i czekalem na rozwój wydarzen. Do gabinetu weszla jakas kobieta.
Po jej glosie poznalem, ze nie jest to nikt znajomy.
-Chcialam pani podziekowac za zorganizowanie tej uroczystosci, pani dyrektor.
-Alez nie ma problemu. Dla nas to równiez wazny dzien.
-Bynajmniej, kosztowalo was to mase pracy.
Od slowa do slowa, wywiazala sie dluzsza rozmowa. Katarzyna usiadla na swoim krzesle,
rozsuwajac swoje nogi w taki sposób, ze moglem zobaczyc jej bielizne. Reka szukala mojej
twarzy, upewniajac sie czy patrze, zachecila mnie abym dzialal. Co tu robic, myslalem.
Pierwsze co mi przyszlo do glowy to to, aby masowac ja po udach. Pocalowalem ja tez
kilkukrotnie. Znów zlapala mnie za reke, ale tym razem pociagnela w strone swoich bioder.
Zrozumialem co chciala mi przekazac. Od razu wlozylem rece pod jej spódnice i szukalem w
którym miejscu koncza sie rajstopy. Zaczalem delikatnie je sciagac, uwazajac przy tym jak
tylko moglem. Katarzyna uniosla sie nieznacznie co pozwolilo mi kontynuowac. Zatrzymalem
sie przy kolanach. Musialem zdjac jej buty zeby calkowicie sie pozbyc rajstop. Gdy sie juz
z tym uporalem, wkradlem sie miedzy nogi mojej dyrektorki i odchylilem jej majteczki.
Rozmowa nie zblizala sie do konca i byla piekielnie nudna. Oznaczalo to, ze pora ja
urozmaicic. Jezykiem zaczalem piescic jej piekna cipke. Lizalem dokladnie, wsuwalem go
coraz dalej, robilem co moglem aby bylo jej dobrze. Sprytnie przemycane do rozmowy
jekniecia i westchniecia tylko utwierdzaly mnie w tym co robie. Po kilku minutach wymienily
sie grzecznosciami i zostalismy sami. Odjechala krzeslem do tylu i spojrzala na mnie.
-Jestes niesamowity! Nie moglam sie doczekac az ona wyjdzie. Poczekaj chwile zamkne znów
drzwi.
-Widze, ze ma pani ochote na wiecej. Nie mam zamiaru nigdzie isc. Zostane tak dlugo jak
bedzie pani chciala.
-Takie odpowiedzi lubie.
Szybko wrócila podniecona i sciagnela spódnice, a zaraz po niej swoje mokre majteczki.
Rzucila mi je w twarz po czym usiadla na biurku. Odlozylem je na fotel i od razu chcialem
przystapic do dzialania.
-Zaczekaj chwile – przerwala mi – pewnie masz juz ciasno w spodniach, wypusc go.
Wiec i ja zdjalem spodnie. Teraz juz mi nic nie stanelo na przeszkodze aby wrócic do
lizania jej piczki. Jej rozlozone nogi szybko mnie oplotly. Teraz mogla spokojnie
przezywac. Po chwili pieszczot jezykiem wlozylem jej dwa palce. Jeknela tylko radosnie.
Powoli rozpinajac guziki od swojej bluzki i uwaniajac swoje piersi wymruczala:
-Teraz zmiana, usiadz na fotelu.
Ze sterczaca pala usiadlem i czekalem na jej ruch. Ukleknela przede mna, chwycila go w dlon
i powoli lizala koncówke. Zataczala jezykiem kregi na moim zoledziu po czym wsunela go
sobie glebiej do ust. To bylo cudowne, wiedziala co robi. Robila to coraz szybciej az w
koncu przestala.
-Wskakuj na biurko i sie kladz.
Liczylem, ze nabije sie na mojego kutasa, ale ona miala dla mnie inne zadanie. Zarzucila
noge przez biurko po czym z impetem usiadla mi na twarzy. Nosem tracalem o jej d**gi tunel
milosci. Bez zastanowienia wysunalem jezyk i zaczalem lizac jej cipke, spijajac soki.
Podobalo jej sie to bez dwóch zdan. Zaczela ruszac biodrami do przodu i do tylu, a po
chwili krecic nimi kólka. Posykiwala i jeczala, oddech stawal sie coraz glosniejszy. Ja
czujac sie cudownie pod jej miekka pupa robilem wszystko, zeby bylo jej jeszcze lepiej.
Zlapalem ja za posladki i przesunalem lekko aby móc zajac sie d**gim oczkiem. Nie
przestawalem, a ona piescila swoje piersi. Sprzedalem jej klapsa na co uniosla swoja slodka
dupeczke z mojej twarzy.
-Przechodzimy dalej? – spytalem – Czy ma pani ochote na wiecej?
-Chyba pora abys i ty mial z tego radoche prawda? Na pewno chce we mnie wejsc.
-Radosc sprawia mi zadowalanie pani. Ale chetnie sie zanurze w pani cipce.
Zeszla nieporadnie z biurka i wdrapala sie na nie z d**giej strony. Ulozyla obie nogi z
lewej strony tuz obok mojej twarzy jednoczesnie nakierowujac mojego penisa na jej muszelke.
Usiadla twardo wbijajac sie az po same jaja, donosnie przy tym krzyknela. Podskakiwala
powoli, jej piersi falowaly. Niczym nie przypominala swietnie wycwiczonych modelek. Miala
delikatne boczki nad biodrami. Dodawalo jej to tylko uroku. Bylo idealnie. Czulem, ze
zbliza sie mój moment.
-Pani Katarzyno, ja za chwile skoncze.
-Nie przestawaj, równiez jestem blisko.
Trzymajac ja za nogi, ruszalem biodrami. Ona ruszala sie coraz szybciej. Skonczylem prosto
w jej cipce wypelniajac ja po brzegi. Zatrzymala sie, zlapala kilka oddechów, po czym
zeskoczyla ze mnie i zaczela zlizywac resztki spermy z mojego kutasa.
-Niewygodnie na tym biurku. Wracaj na fotel. Teraz musisz skonczyc w d**giej dziurce.
-Juz sie robi.
Lekko zmeczony usiadlem. Ustawila sie do mnie tylem, moglem podziwiac jej tyleczek w calej
okazalosci.
-Prosze pani, czy moge troche pobawic sie pani posladkami? Sa cudowne.
-Zasluzyles. Do dziela.
Dopiero teraz dotarlo do mnie jak duza ma pupe. Byla miekka, delikatna w dotyku, a co
najwazniejsze cudownie sie ja lizalo.
-Mozemy kontynuowac. Niech pani teraz usiadzie.
-Co chcesz zrobic?
-Nogi na moje ramiona i jedziemy.
Zrobila tak jak powiedzialem, pochylilem sie lekko do przodu, unioslem ja w góre i
usiadlem. Nastepnie wsunalem fiuta do jej dupki i zaczalem przedstawienie. Jej usmiech
dodawal mi tylko wigoru. Sprawialo to nam obojgu niesamowita rozkosz. Szczescie nie trwa
jednak dlugo i wyladowalem pociski w pania dyrektor. Podnioslem sie i usadowilem ja na
biurku.
-Jak mi tego brakowalo. Przychodz czesciej. Nie musisz sie mnie bac.
-Wie pani jak to jest, mam stare przyzwyczajenia, zawsze sie pani balismy.
-Uprawialismy razem niezapomniany seks. Dwa razy. Chyba wiesz czego po mnie oczekiwac.
-To prawda, bede sie zbieral.
-Mozesz mi podac moje rajstopy i buty? Wymeczyles mnie troche.
-Jasne. Musze przyznac, ze zywiolowa pani jest – dodalem wreczajac jej buty z rajstopami
-Dziekuje chlopcze.
-To ja lece, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Ubralem sie szybko gdy ona dochodzila do siebie. Ja jestem zmeczony a co dopiero ona.
Impreza sie skonczyla to pora poszukac Beatki. Wypadlem z gabinetu jak strzala, w kierunku
skladziku. Zastalem Beatke pijaca herbate.
-Jestem gotów.
-Dobrze kochaniutki, juz dzwonie po Grazynke.
Dopila herbate, po czym w oczekiwaniu na jej kolezanke poszlismy na 1 pietro. Zabralem
klucz ze schowka i otworzylem drzwi.
-Ja szybciutko zejde na dól i ja przyprowadze. A potem bedziemy sie pieprzyc – dodala
rechoczac
Wlecialy po chwili do pokoju jak szalone. Beatka z tym swoim usmieszkiem i Grazynka.
-To jest Artur, Grazynko.
-Dzien dobry pani.
-Jestem Grazynka misiu.
-W porzadku.
-To co zaczynamy? – zapytala Beata – Bo nie moge sie doczekac.
Od razu rozpialem rozporek i zdjalem spodnie. Panie zadowolone z mojego entuzjazmu zrobily
to samo. Grazyna, która byla podobnej postury to Beatka, miala równie wielkie cycki.
Róznila sie wlosami. Miala je dlugie, blond. Mój kutas stal juz na bacznosc. Panie
chichotaly po swojemu i zblizaly sie do mnie. Po chwili obie dopadly sie do obrabiania
berla.
-Patrz Beatko, bedzie sie czym pobawic.
-To nie wszystko kochana, ma tez swietnie wycwiczony jezyczek.
-Doskonale, doskonale. Becia zajmij sie jego kulami ja obrobie fiuta.
Tak tez sie stalo. Beata lizala mnie po jadrach, dokladala wszelkich staran do tego co
robi. Grazyna zas pakowala sobie do ust ile tylko mogla.
-A teraz zmiana – zakomenderowala
-Zmianianko!
Przy takich obrotach final mógl byc tylko jeden. Wystrzelilem w usta Beaty. Ta jak zwykle
bez zadnych problemów polknela wszystko i zasmiala sie:
-Ale mi sie trafilo. Pora zmiazdzyc cie cyckami.
Zlapaly mnie i rzucily na lózko. Nade mna pochylila sie moja szkolna wozna i dodala:
-Patrz co cie czeka, kochaniutki. Zaznasz rozkoszy jakie jest w stanie zapewnic Grazka
Widzialem jak szykuje sie do tego aby nabic sie na mojego penisa. Nastepnie obraz przycmily
mi cycuszki. Doilem, ssalem, lizalem i dochodzilem. Znowu. Tym razem udalo mi sie
oswobodzic z piersiowego uscisku i powiedziec, ze final blisko. Grazka od razu wpakowala
sobie do japy calego kutasa. Possala chwile i otrzymala nagrode.
-Jestescie niesamowite. Wiecej!
-Chetny jeszcze to dobrze. Becia pojezdzij sobie na nim a ja pokaze mu moje pólksiezyce.
Zwinnie sie zamienily i Grazka wyladowala swoim tylkiem na mojej twarzy. Okryla mnie nim
calkowicie. To bylo cudowne. Lizalem ja jak szalony, czujac jak Beata dosiada mnie w tak
mocno. Po kilkunastu minutach zostalem uwolniony.
-Zaproponuj cos. Moze masz na cos ochote? My to zrobimy, kochaniutki.
-Ano mam, pani Grazyno na pieska. Beatka wejdz na nia i wypnij ten swój tylek.
-Robi sie
Panie predko sie ustawily, ja wszedlem mocno w Grazke i zaczalem lizac dupe Beaty. Jebalem
ja coraz szybciej, jeki obu pan wzmagaly tylko moje podniecenie. Chwile pózniej wypelnilem
muszelke Grazyny, po czym opadlem bez sil na lózko.
-Masz super kochanka, Beatko. Dobry jest.
-No wiem. Dziekujemy Ci za to. Nie bedziemy juz Cie meczyc.
-Alez skad – odpowiedzialem – Nie meczycie. Ale i tak musze isc do domu.
-W takim razie buziaczki – znów sie zachichotaly
W drodze do domu myslalem o jednym, jaka to niespodzianke dzis zastane. Pewien moglem byc
tylko tego, ze czeka mnie jeszcze jedna dobra okazja zeby poruchac. To co zastalem na
miejscu przeszlo moje oczekiwania. Otworzylem drzwi i na stolku na srodku kuchni siedziala
moja przyszywana babka Maryla. Z prawej strony podeszla do mnie macocha Tamara i powoli
tlumaczyla o co chodzi.
-Ukleknij skarbie. Powiem Ci o co chodzi. Lubisz byc ulegly prawda?
-W granicach rozsadku – wycedzilem
-Wiem, ale chyba nie przeszkadza Ci, ze to moja matka ?
-Skad, ale ona… wie o tym co robilismy.
-O tym byla nasza poranna rozmowa. Szykowalysmy niespodzianke na wieczór.
Maryla patrzyla na nas chciwym spojrzeniem. Byla mimo wszystko seksowana jak na
piedziesiatke. Zgrabna, zadbana,blondynka, niebieskooka pieknosc. W dodatku samotna. Ciekaw
co bedzie dalej zapytalem mamy co mam robic:
-Mów o co chodzi.
-Widzisz skarbie, ona jest teraz dla Ciebie boginia. Jedynym twoim celem jest wykonywac jej
rozkazy i zaspokajac jej potrzeby. Mozesz sie odzywac tylko kiedy Cie o to poprosi.
Odpowiadac masz Tak Moja Pani lub Moja Bogini. Jesli cos od niej bedziesz chcial masz
blagac jasne?
-Jasne, a Ty jaka masz role?
-Taka sama jak Ty.
Mama skinela glowa a bogini Maryla powiedziala:
-Do mnie moi niewolnicy. Pora pracowac.
Razem z Tamara na czworaka podeszlismy do naszej bogini.
-Jestesmy na Twe rozkazy Moja Pani – powiedziala Tamara
-Rózniez ja chce sluchac Twoich rozkazów Moja Bogini – dodalem
-Pokorni, swietnie. Ty – wskazala na mnie – chce zebys lizal mi stopy.
Miala na sobie cieliste, nylonowe rajstopy. Nie moglem ich zdjac, wiec zaczalem lizac jej
palce jeden po d**gim.
-Postaraj sie lepiej. Moje stopy sa dla Ciebie swietoscia. Masz mi pokazac jak je
uwielbiasz.
Wtedy zaczalem calowac jej palce jeden po d**gim, lizac górna czesc oraz wkladac je do ust.
Robilem do lapczywie jak najlepiej potrafilem. Chcialem aby jej stopy byly dobrze
pielegnowane.
-Teraz lepiej. A teraz oboje, lizcie moje stopy.
Wtedy do akcji dolaczyla moja mama. Oboje lizalismy stopy z wielkim zaangazowaniem. Ja lewa
ona prawa. Tamara zaczela wpychac sobie ja glepiej do ust i lizac spód jezykiem. Nie
chcialem byc gorszy zaczalem robic to samo.
-Swietnie. Teraz zajmijcie sie moja lewa stopa oboje. Lizcie jezyk przy jezyku. Sprawcie mi
radosc.
Od razu zaczelismy dzialac. Lizalismy, calowalismy, ssalismy jej palce.
-Chce uslyszec jak podobaja wam sie moje stopy.
-Moja Pani, spotkal nas niesamowity zaszczyt, mozemy dotykac ustawi Twoich cudownych stóp.
Sprawiaja nam radosc i nie chcemy przestawac – powiedziala Tamara
-Twoje stopy Moja Bogini, to cos o czym zawsze marzylem.
-To za malo niewolniku – powiedziala Bogini z pogarda – Zaslugujesz na kare. Tamaro liz
moje stopy dalej, ale chce abys dala mu swoje do lizania. Niech zna swoje miejsce.
-Tak moja Pani.
Spojrzalem na mame a ta podala mi swoja stope. Wcisnalem ja sobie do ust bez najmniejszych
oporów. Jej aksamitna skóra, ksztalt stóp dawal mi radosc. Lizalem cala jej podeszwe,
ssalem palce i piete. Staralem sie bardziej niz przy stopach Bogini.
-Wystarczy – powiedziala Maryla wstajac ze stolka – Tamaro, w nagrode mozesz wielbic moja
dupe. A ty bierz sie za moje stopy. Obys sie postaral teraz bardziej.
Mama szybko wtlulila sie miedzy posladki naszej Pani. Ja dalej lizalem jej stopy. Tym razem
wlozylem w to wiecej wysilku. Piescilem, lizalem je cale. Byly moim calym swiatem.
-Pieprzyc ta cala zabawe! – wrzasnela Maryla – Zerznij mnie Artur, nie przejmuj sie niczym.
-W takim razie chodzmy do pokoju.
Wskoczylem na lózko i bylem gotów.
-Mamo, Ty usiadz mi na twarzy. Chce twoja dupe tak bardzo, ze sobie tego nie wyobrazasz.
W jednej chwili zrobila co chcialem. Czulem jej uda na twarzy, jak mnie nimi sciskala, jej
soki splywajace z piczy. A w dodatku Maryla mnie ujezdzala.
-Skarbie daj mi chwile – wysapala Tamara.
-W takim razie Marylka, chodz tu z ta swoja dupa.
-Dokladnie misiu, wyliz mi dupke.
Zapadlem sie w jej tyleczku niczym w ruchomych piaskach. Lizalem i piescilem jej oczko.
Mama w tym czasie weszla miedzy nogi Marylki i zaczela mi obciagac. To byl szczyt moich
marzen. Wystrzelilem jej prosto w usta, po czym opadlem na lózko.
-Córcia ja nie daruje, on musi mi tez dac troche swojego nasienia.
-Juz sie robi – poderwalem sie na równe nogi – Otwórz usta
Od razu zajela sie robota. Mama starala sie pomagac, lizac mi jaja. To bylo cos cudownego.
Po kilku minutach zostawilem obfity wystrzal w ustach mojej babki. Polknela wszystko i obie
zaczely lapczywie oblizywac pozostalosci.
-Na dzis mam dosc. Ide spac.
-Milych snów skarbie. Do jutra.
Lezalem jeszcze chwile. To byl dobry dzien.