Uncategorized

Zaliczenie na prawach egzaminu

Amateur

Zaliczenie na prawach egzaminu

Zwrócil uwage na te dziewczyne juz pierwszego dnia. Nie eksponowala swojej urody w sposób wystarczajaco nachalny, aby przekroczyc granice przyzwoitosci i dac podstawe do oficjalnego upomnienia, ale jednak bez watpienia przyciagala uwage kazdego obecnego na sali przedstawiciela brzydszej czesci ludzkosci. Jego wlasna takze. Podczas gdy wiekszosc studentów musiala sie przy tym zadowolic widokiem opadajacych na ramiona, kasztanowych wlosów i ksztaltnych pleców, on sam dysponowal o wiele lepszym punktem obserwacyjnym. Usiadla bowiem przy stoliku w pierwszym rzedzie, co pozwalalo podziwiac twarz o regularnych rysach oraz gracje ruchów, gdy odgarniala dlonia niesforne kosmyki. Nie zdecydowal sie na poszukanie jej spojrzenia i tylko wyobrazal sobie, ze oczy podobnej pieknosci powinny posiadac kolor zielony, bro taki komponowalby sie z wlosami. Pewnie i tak nosila zreszta soczewki kontaktowe, a moze i farbowala te loki, chociaz to d**gie wydawalo sie juz mniej prawdopodobne. Pod obcisla, biala bluzka rysowaly sie dojrzale piersi. Nie zdolal tez powstrzymac sie od zahaczenia wzrokiem o nogi. Dlugie i ksztaltne, odkryte bardzo wysoko przez raczej kusa spódniczke. Ich smuklosc podkreslaly klasyczne, czarne czólenka na wysokim obcasie. – „Czyzby przyszla tu prosto z inauguracji? Przeciez nikt ze starszych lat nie traci czasu na te ceremonie.” – Pomyslal. On sam równiez od dawna nie zadawal juz sobie tego trudu.
Oderwanie spojrzenia od jej nóg okazalo sie trudniejsze niz zignorowanie oczu czy biustu, ale zdolal sie do tego zmusic. Przystapil do wyglaszania zwyklego wprowadzenia do zajec, w odpowiednich momentach rzucajac zart lub anegdote, co zawsze pozwalalo przyciagnac uwage studentów. Rutynowa, znajoma czynnosc ulatwila odzyskanie opanowania. Na wszelki wypadek omijal jednak spojrzeniem pewien stolik, a zwlaszcza to, co móglby dostrzec pod jego blatem. Po mniej wiecej kwadransie zakonczyl swój wystep i przeszedl do odczytania listy obecnosci, by zweryfikowac sklad grupy. Czekal, kiedy ona odpowie, uslyszawszy swoje nazwisko. Czekal bez rezultatu. Po odfajkowaniu obecnych, rozpuscil studentów, oglaszajac, ze na dzisiaj to wszystko i zaprasza za tydzien. Jak zawsze, przyjeto to z zadowoleniem.
– Przepraszam, panie doktorze. Nie ma mnie na liscie bro zostalam przydzielona do innej grupy, ale chcialabym chodzic na pana zajecia.
Uniósl glowe, oczywiscie, to ona.
– Nie mam nic przeciwko, o ile zgodzi sie pani prowadzacy, pani…?
– O, przepraszam. Nazywam sie Sylwia, Sylwia Nowak. Dostalam juz zgode pani doktor Kowalskiej
– W takim razie, ja równiez nie mam nic przeciwko temu.
Gdyby odmówil, zyskalby dozgonna niechec wszystkich studentów – czlonków grupy. Z jakiego powodu mialby zreszta odmawiac? Dopisal nazwisko na koncu listy.
– O dziekuje, bardzo mi na tym zalezalo. – Usmiechnela sie promiennie.
Wolal nie dociekac motywacji, pewnie odpowiadaly jej godziny zajec, bro spieszyla sie na pociag, czy cos w tym rodzaju. Rzeczywiscie, tak ubrana nie powinna raczej podrózowac wieczornymi skladami. On sam osiagnal juz na wydziale pozycje na tyle wysoka, ze nie przydzielano mu tych najgorszych, póznych terminów. Niekiedy, tak jak w tym przypadku, dawalo to dodatkowe korzysci.
– Prosze bardzo. – Odprawil dziewczyne gestem reki. Odruchowo odprowadzil ja jednak wzrokiem, gdy odeszla dzwiecznie stukajac obcasami.
Przypomnial sobie o tej rozmowie tydzien pózniej, gdy ponownie zajela miejsce za pierwszym stolikiem i znowu ubrala obcisla bluzke, a przede wszystkim nadal eksponowala dlugie nogi, których urode podkreslaly szpilki, tym razem ciemnoczerwone. Nie na tyle wyzywajace, by wzbudzic otwarte komentarze, ale jednak przyciagajace uwage. Doprawdy, skupienie sie na przeprowadzeniu zajec przyszlo z duzym trudem. Sylwia nie brala w nich szczególnie aktywnego udzialu, podejrzewal, ze nie przygotowala sie zbyt starannie. Nie zamierzal jednak tego sprawdzac. Ostatecznie, na tym swiecie zawsze sa równi i równiejsi. Sytuacja powtarzala sie przez nastepne tygodnie. Przychodzila regularnie, zawsze siadala z przodu, zawsze elegancka i w butach na wysokim obcasie, za kazdym razem jednak innych. Wraz z nadejsciem jesiennych, a potem zimowych chlodów, czólenka zostaly zastapione przez kozaczki, która to zmiane przyjal z zadowoleniem i ciekawoscia. Zaczal rozgladac sie za nia takze w inne dni, na schodach i korytarzach. Wtedy ubierala sie raczej w stylu sportowym, takze w markowe ciuchy, ale w sposób mniej rzucajacy sie w oczy. Ciekawe, skad brala na to wszystko kase? Czy ekstrawagancje córki finansowali bogaci rodzice? To jednak nie bylo juz jego sprawa. Oczywiscie, zawsze otaczal ja krag mniej lub bardziej nachalnych adoratorów. Flirtowala z nimi zapewne, moze troche prowokowala, nie zauwazyl jednak, aby któregos z nich traktowala inaczej niz pozostalych.
Zadana prace semestralna oddala jako jedna z pierwszych. Bardzo przyzwoicie przygotowana, chociaz wydrukowana na komputerze, zamiast napisana recznie. Jakis czas temu uzgodnili z kolegami, ze beda przyjmowac tylko takie, aby utrudnic sciaganie gotowców z internetu. Niech przynajmniej delikwent zapozna sie z trescia, osobiscie przepisujac skopiowany tekst. W tym wypadku przeszedl jednak nad ta kwestia do porzadku, niektórzy maja wieksze prawa od innych! Podejrzewal zreszta, ze w razie potrzeby bez trudu znalazlaby adoratora gotowego sporzadzic opracowanie równiez recznie, a on sam, doprawdy, nie mial zamiaru bawic sie w grafologa.
Przerwa swiateczna pozwolila mu uwolnic sie od czegos w rodzaju lekkiej obsesji i odzyskac równowage. Cóz z tego, skoro na pierwszych zajeciach w styczniu pojawila sie w czarnych, skórzanych kozaczkach siegajacych uda! To znaczy, wywinela cholewki w taki sposób, by odslanialy jednak kolana, ale wyobrazal sobie, ze moglaby uczynic inaczej i zakryc nogi skóra az po krawedz spódniczki. Prezent gwiazdkowy od rodziców? Na szczescie, mialy to byc juz zajecia ostatnie!
Pozostawalo jednak jeszcze zaliczenie. Zaliczenie na prawach egzaminu, a wiec dosc istotne. Wymagajace faktycznego przeegzaminowania studentów oraz uwzgledniane przy obliczaniu sredniej, stanowiacej podstawe do przyznania stypendium. To dlatego wiekszosc przykladala sie do zajec, przynajmniej w ostatnim czasie. Wyznaczyl dwa terminy i poprosil o wpisanie sie na jeden z nich. Nazwisko Sylwii znalazl na d**giej kartce, nic dziwnego, ten dzien okazal sie zdecydowanie bardziej popularny.
Z powodu duzej liczby chetnych egzamin przeciagnal sie dluzej niz pierwotnie planowal. Byla to w istocie orka na ugorze. Uporczywie powtarzane, powszechne wyobrazenia, jak to piekne studentki emabluja przy takich okazjach egzaminatorów w nadziei uzyskania dobrej oceny mozna miedzy bajki wlozyc. Dawno zapadl juz wczesny, zimowy zmierzch, gdy odfajkowal ostatnia dwójke „podsadnych”. Ku jego skrywanemu rozczarowaniu, Sylwia Nowak jednak sie nie pojawila. Wyjrzal na korytarz, pustki. Siegnal do zamknietej na klucz szafki i zrobil sobie drinka, nic specjalnego, Chivas regal z coca-cola. Lodówka i lodem nie dysponowal. Popijal powoli, wpatrujac sie w spadajace za oknem, drobne platki sniegu.
Konczyl juz i zastanawial sie, czy zasluzyl na d**ga kolejke, gdy poslyszal odglos szybkich kroków, a nastepnie pukanie do drzwi. Pospiesznie dopil whisky i odstawil szklaneczke w jakis kat.
– Prosze! – Rozsiadl sie za biurkiem.
– Dzien dobry. Ja na egzamin. Troche sie spóznilam, ale… Bardzo przepraszam…
Stanela w drzwiach, lekko zarumieniona, nie ulegalo watpliwosci, ze naprawde sie spieszyla. Potrzasnela wlosami, zrzucajac mokre platki sniegu na ramiona dlugiego, ciemnego plaszcza, siegajacego niemal podlogi. W reku trzymala sporych rozmiarów torebke, zapewne ciezka. Prawdopodobnie zwierala notatki i podreczniki, jezeli nawet tak, to raczej nie zdazyla z nich jednak skorzystac, ani tez wymienic sie pytaniami na „gieldzie”.
– Nic nie szkodzi. Prosze siadac. Wlasnie mialem wychodzic, ale skoro ostatecznie pani zdazyla… – Powstal i wskazal jej miejsce na krzesle „podsadnych”.
– Och, bardzo dziekuje… – Odlozyla torebke i odrzucila plaszcz, pozwalajac, by opadl na podloge.
Na chwile zaniemówil. Obcisla, czarna sukienka, spieta w talii srebrnym lancuszkiem podkreslala kobieca sylwetke. Odslaniala przy tym nogi, a raczej znane mu juz czarne kozaczki na metalowej szpilce. Tym razem nie wywinela cholewek i ich krawedzie kryly sie pod raczej kusym wdziankiem.
– Prosze siadac – powtórzyl, obserwujac, jak przyjmuje zaproszenie i zaklada noge na noge. Siegnela po torebke, zaczela w niej czegos szukac.
– Pani pozwoli, ze zajme sie plaszczem – zaproponowal, zdajac sobie z sprawe, jak glupio i staroswiecko musialo to zabrzmiec, ale Sylwia nie przejawiala najmniejszego zamiaru, aby podniesc porzucona czesc garderoby.
Nie czekajac na odpowiedz ruszyl ku drzwiom, ujal okrycie i powiesil je na wieszaku. Gdy wracal, potknal sie o wysunieta stope, a raczej czubek buta. Przysiaglby, ze musiala celowo podstawic mu noge! Przeciez nie mógl az tak bardzo stracic koordynacji ruchowej? Jedna szklaneczka oraz widok wyzywajaco ubranej bogini, to chyba jednak za malo?
– Och, bardzo przepraszam. Jestem taka niezreczna… – Jej slowa potwierdzaly te nadzieje, ale towarzyszacy im usmiech grozil nowymi niebezpieczenstwami.
– Nic sie nie stalo. Poprosze o indeks.
Wycofal sie zmieszany za bezpieczna bariere biurka, rozpinajac marynarke. Zadal jakies niezbyt trudne pytanie. Odpowiadala niepewnie, z namyslem szukajac slów. Nigdy nie wydawala sie szczególnie dobrze przygotowana, zapewne i obecnie pozostala wierna temu zwyczajowi. Czyzby liczyla na inne atuty? Wiele na to wskazywalo. Sluchal malo uwaznie, przegladajac indeks w poszukiwaniu potwierdzenia swoich podejrzen. Jako studentka d**giego roku mialaby juz zapewne okazje wspomniane atuty wypróbowac. Tymczasem, niczego szczególnego nie znalazl. Przewazaly standardowe trójki, z rzadka przeplatane czwórkami. Jedyna piatke postawila akurat któras z kolezanek. O co tu chodzilo?
– To wszystko, panie doktorze.
Jej glos przywrócil go do porzadku.
– Prosze szerzej rozwinac ostatnia kwestie – rzucil na chybil trafil.
– Oczywiscie, panie doktorze. – Przez chwile wydawala sie zaskoczona, szybko jednak doszla do siebie. – Moge wyjasnic to na schemacie?
Nie czekajac na odpowiedz siegnela po kartke i dlugopis, przysunela sie z krzeslem do biurka, zaczela cos rysowac.
– Prosze spojrzec!
Zaciekawiony, sam pochylil glowe. Owional go zapach drogich zapewne perfum, tylko takie laczyly dyskrecje z sila oddzialywania. Na kartce dostrzegl jedynie jakies bezsensowne bazgroly. Zanim zdazyl zareagowac, chwycila w dlon jego krawat i zdecydowanym szarpnieciem przyciagnela glowe do blatu.
– Czy to wyjasnienia pana watpliwosci?
– Pani Sylwio, co to ma znaczyc!
– Samo „Pani”wystarczy! Zadalam ci pytanie!
– Ale…
Nie zdazyl dokonczyc. Wolna dlonia wymierzyla siarczysty policzek, silniej pociagnela za krawat. Zamierzal poderwac glowe, ale w jakis przedziwny sposób nie zdolal sie na to zdobyc. Tymczasem ona pogladzila piekacy slad po uderzeniu.
– Prosze, nie zmuszaj mnie do tego.
– Pani Sylwio, to…
Tym razem uderzyla silniej.
– Powiedzialam, ze „Pani” wystarczy. – Glos przybral ton bardzo zdecydowany. – Przede mna nie musisz udawac. Korzystaj, skoro trafila ci sie okazja… Ale teraz chce, abys cos dla mnie zrobil.
– Co takiego, pani Sylwio? To znaczy, co moge dla ciebie zrobic, Pani? – poprawil sie pospiesznie.
– O, juz lepiej. To oczywiste, zycze sobie, abys wpisal tu ocene, na która zasluguje. Czyli bardzo dobra. To na poczatek. Zrób to, a moze spotka cie nagroda.
Nie potrafil przeciwstawic sie tej kobiecie. Jej uroda, ubiór, wladcze zachowanie, dumna pewnosc siebie, ton glosu… Poddal sie z rozkosza… Zreszta, czyz wielokrotnie nie naciagal juz ocen? Co prawda, nigdy dotad w takich okolicznosciach… Narastajaca sztywnosc w kroku przelamala ostatnie watpliwosci. Siegnal po dlugopis, dziewczyna, czy tez moze obecnie jego „Pani”, zwolnila nieco uchwyt i podsunela otwarty indeks. Starannie skreslil w odpowiedniej rubryce „bardzo dobry” i zlozyl podpis. Porwala ksiazeczke i schowala do torebki. Pozwolila mu uniesc glowe i ponownie pogladzila po twarzy.
– Bardzo dobrze – pochwalila. – A teraz… Wyskakuj z tych ciuchów.
– Co takiego?
– Nie slyszales? Rozbieraj sie!
– Pani Sylwio…
Kolejne uderzenie w twarz przerwalo te zalosna próbe protestu.
– Masz sie natychmiast rozebrac! Do naga!
Jej glos przybral kolejne stopnie wladczosci i zdecydowania. Po prostu nie potrafil sie oprzec. Pragnal poddac sie woli Wladczyni. Gardzac soba, a jednoczesnie odczuwajac narastajace podniecenie, zaczal wykonywac otrzymany rozkaz. Dostrzegl przelotny usmiech na twarzy dziewczyny. Usmiech zadowolenia, a moze takze ulgi? Czyzby nie byla tak do konca pewna swego?
– Nie próbuj sie buntowac – rzucila cicho, zupelnie inna barwa glosu. Teraz, gdy oddal sie juz w niewole, mogla zlagodzic ton. – Przeciez wiem, ze o czyms takim marzysz. Po prostu rób to, co ci kaze, a oboje poczujemy sie swietnie.
– Tak, pani Sylwio. To jest, chcialem powiedziec, tak Pani. Przepraszam.
Zdazyl sie poprawic, pamietal tez o tym, by po zdjeciu koszuli i butów pozbyc sie najpierw skarpetek, zanim przystapil do sciagania spodni. Wyczytal kiedys na jakims blogu prowadzonym rzekomo przez Domine, iz tego wlasnie oczekuje od swoich niewolników. Bose stopy mezczyzny podkreslaja jego nizszy, poddanczy status, podczas gdy skarpetki sprawiaja jakoby niekorzystne wrazenie. W to pierwsze mógl uwierzyc, spogladajac na cudowne buty Pani Sylwii, o tym d**gim wolal nie przekonywac sie na wlasnej skórze. Stanal przed nia nagi, w samych tylko slipkach. To jednak okazalo sie bledem. Nie zauwazyl uprzednio, skad wzial sie w jej dloni niewielki bacik o kilku rzemieniach. Wlasciwie zabawka, jakie sprzedaja niekiedy na stoiskach z pamiatkami w górskich kurortach, opatrzone zartobliwym napisem „Na chlopa”. Inny nie zmiescilby sie zapewne w torebce. Gdy smagnela go po udach wcale nie docenil jednak tego rodzaju poczucia humoru. Zapieklo calkiem zdrowo.
– Moje rozkazy nalezy wykonywac szybko i dokladnie, czy to jasne? – Powrócil ton wladczej Królowej.
– Tak, pani Sylwio.
Kolejne smagniecie.
– Tak, Pani. Przepraszam.
– Juz lepiej… Moze czegos sie wreszcie nauczysz… Sciagaj te gatki!
Pospiesznie spelnil polecenie. Przyjrzala sie krytycznie jego nagiej sylwetce.
– Przydaloby sie troche cwiczen… Za duzo siedzisz przy biurku. I pewnie zbyt wiele piwa… Ale to juz nie mój problem… Na kolana!
Ukleknal u jej stóp. Na drwiace slowa nie znalazl odpowiedzi, pochylil tylko glowe. Nie zdolal ukryc silnego wzwodu.
– Widzisz, nie mylilam sie. Czujesz sie swietnie, czyz nie? Przyznam, ze i mnie sprawia to przyjemnosc. Niech zgadne, ponad wszystko pragniesz ucalowac moje buty? Marzyles o tym od samego poczatku. Teraz nie musisz sie juz wstydzic.
– Tak, Pani. Pragne tego z calej duszy!
Przyjal jej slowa za pozwolenie i wykonal jeszcze glebszy poklon, szukajac wargami czubka jednego z kozaczków. Odepchnela go naglym ruchem stopy.
– Nie tak szybko! Zanim zasluzysz na taka laske, niewolniku, musisz cos uczynic dla swojej Pani.
– Czego sobie zyczysz, o Wielka?
– Dawaj rece!
Gdy wyciagnal dlonie, siegnela ponownie do torebki i po chwili na przegubach zacisnely sie obrecze kajdanek. Szczeknal zatrzask. Chyba jednak nie nosila tam notatek czy podreczników.
– A teraz, zamknij drzwi na klucz i zrób mi drinka. Na pewno trzymasz cos tutaj w biurku! – Wskazala wzrokiem na niedawno opróznione naczynie. Rozsiadla sie wygodnie, zmieniajac noge. Szelest skóry cholewek podzial silnie na wyobraznie. Zasluzy na zaszczyt ucalowania tych stóp i kryjacych je butów, chocby nie wiem co!
– Mam tylko whisky z cola, Pani. Chivas regal…
– Moze byc – zadecydowala. – To i tak lepiej, niz sie spodziewalam. Za Wyborowa dostalbys po grzbiecie albo spotkaloby cie cos jeszcze gorszego. – Rozesmiala sie. – Ruszaj i pospiesz sie!
Spelnienie tego zyczenia okazalo sie trudne, gdy trzeba bylo robic wszystko skutymi dlonmi, ale dal sobie rade. Z wlasnej inicjatywy znalazl niewielka tace, upadl na kolana i podal szklaneczke w wyciagnietych dloniach, niczym prawdziwy sluga w jakims historycznym filmie.
– Bardzo dobrze. – Usmiechnela sie i upila odrobine. – Mozesz teraz ucalowac stopy swojej Pani.
Nie trzeba bylo mu tego powtarzac. Pochylil sie nisko i przywarl ustami do samego czubeczka jednego z jej wspanialych butów. Tak jak na to liczyl, poczul cudowny aromat skóry pomieszany z zapachem pieknej kobiety. Podeszwy i cholewki byly nieco mokre od stopionego sniegu, zlizywal pieczolowicie kolejne krople. Ruchem stopy nakazala zajecie sie tez d**gim z kozaczków, tym wspartym o podloge. Gdy to uczynil, poczul po chwili nacisk obcasa i podeszwy buta na karku. Pozadanie wzmoglo sie w dwójnasób. Musiala to widziec i przyjmowala ten hold, saczac powoli whisky. Nie mial pojecia, jak dlugo to trwalo.
– Wystarczy. Przynies tutaj swój fotel. To bardziej odpowiedni tron dla Królowej. Aha, moja szklaneczka jest pusta. Zrób nastepnego drinka, albo lepiej od razu trzy. Jeden bez coli. Na pewno sie przydadza. Szkoda, ze nie masz lodu, ale moze zostanie ci to wybaczone.
Na szczescie butelka byla prawie pelna, gdy sam siegnal po nia tego wieczora, zdolal wiec wykonac rozkaz. Czyzby zamierzala poczestowac takze swego sluge? Kto wie? Pani Sylwia wydawala sie promieniowac dobrym humorem. Rozluzniona i pewna siebie po odniesionym zwyciestwie, rozsiadla sie w przytarganym z pewnym trudem fotelu. Tylko co z trzecia porcja?
Gdy wrócil z pelna taca, ruchem dloni polecila postawic ja na biurku. Sama siegnela raz jeszcze do torebki, wydobywajac z niej kolejna pare kajdanek. Powstala z siedziska i stanela za kleczacym sluga. Po chwili równiez kostki nóg spinal krótki lancuszek.
– Pochyl sie! – rozkazala. – Rece pomiedzy kolana!
Zaskoczony, odruchowo wykonal polecenie. Stawianie oporu w tej akurat chwili wydawalo sie zreszta odrobine spóznione. Uchwycila jego skute dlonie i szarpnela silnie w tyl. Musial pochylic glowe i oprzec czolo o podloge, aby zachowac równowage. Nadgarstki spotkaly sie z kostkami, cos szczeknelo i po chwili nie byl juz w stanie ich cofnac! Polaczyla w jakis sposób lancuszki obydwu par kajdanek, moze klódka zatrzaskowa, a moze zwykla szybkozlaczka, jakie sprzedaja w marketach budowlanych. Tak czy inaczej, okazalo sie to proste i skuteczne. Kleczal teraz z lekko rozchylonymi kolanami, wypietym tylkiem, odslonietymi pieknie genitaliami i glowa doslownie wbita w podloge. Jedyny ruch jaki móglby wykonac, a i to z duzym trudem, to przewrót w bok. Pewnie potluklby sie przy takiej okazji, a watpil, czy w jakikolwiek sposób poprawiloby to jego sytuacje.
– Pani, co chcesz uczynic?
– Milcz! Niewolnik nie odzywa sie do swojej Królowej bez pozwolenia! Milcz i nie przeszkadzaj teraz, albo naprawde pozalujesz! Jezeli jeszcze raz odezwiesz sie nie pytany, to bede musiala cie zakneblowac i porzadnie wychlostac!
Zamilkl, przestraszony autentyczna zloscia w jej glosie. Zauwazyl, ze ponownie zasiadla w fotelu, upila nieco whisky. Siegnela po komórke i wybrala jakis numer.
– Tak. Wszystko poszlo jak z platka. Nie mialam zadnych trudnosci… Tak, zadnych klopotów… To czekam, pa. – Rozlaczyla sie.
Pomny ostrzezenia, dopiero po chwili zdobyl sie na odwage.
– Pani, o co tu chodzi. Powiedz, prosze…
Spodziewal sie ostrej reakcji, moze tego, ze naprawde zostanie zakneblowany albo wychlostany. A jednak odpowiedziala.
– Nie obawiaj sie, nic strasznego ci sie nie stanie. Jezeli zachowasz spokój. Nie chce nakladac knebla, ale musisz teraz milczec. To dla mnie bardzo wazne. Ty tez nie chcialbys chyba sprowadzac tu w tej chwili kogos postronnego, na przyklad portiera?
– Pani, ty jednak kogos zaprosilas… – Osmielil sie na wygloszenie tej uwagi, zaskoczony zyczliwym tonem glosu.
– Musialam. To dla mnie bardzo wazne, ale nie obawiaj sie – powtórzyla. – Dosc jednak tego spoufalania sie. Zycze sobie, abys bardzo dokladnie wylizal czubek i obcas mojego buta. Nigdzie wyzej nie siegniesz.
Przysunela lewa stope, podczas gdy prawa wsparla na jego pochylonych plecach. Pomimo niewygodnej pozycji oraz niepewnosci calej sytuacji, podniecenie powrócilo, biorac góre. Oddal sie adorowaniu jej stóp, podczas gdy Sylwia nieco nerwowo saczyla whisky.
Tym razem te zajmujace i przyjemne dla obojga czynnosci przerwal odglos kroków na korytarzu. Nadchodzily przynajmniej dwie osoby, dwie kobiety, charakterystyczny stukot obcasów o posadzke korytarza nauczyl sie rozpoznawac bardzo dokladnie. Sylwia powstala i otworzyla drzwi. W niezbyt duzym pomieszczeniu zrobilo sie nieco ciasno, gdy weszly do niego dwie dojrzale damy. Dojrzale, ale bynajmniej nie stare i nadal bardzo atrakcyjne. Uznal je za damy i mógl przekonac sie o ich urodzie, gdy i one pozbyly sie nijakich raczej, dlugich plaszczy, ujawniajac eleganckie, obcisle suknie, siegajace nieco przed kolano i nie kryjace ani pieknych nóg, ani klasycznych szpilek na wysokich obcasach. Ze swojej obecnej pozycji ten akurat szczegól garderoby nowo przybylych mógl ocenic najdokladniej, Wcale mu to zreszta nie przeszkadzalo.
– Witaj, Sylwio. – Jedna z kobiet wymienila z dziewczyna serdeczne cmokniecie. – Widze, ze to zaliczenie swietnie ci poszlo.
– O tak, mamo. Mozesz byc ze mnie dumna. Zasluzylam na najwyzsza ocene.
– Nie spiesz sie z gratulacjami, moja droga. Egzaminu nie zdaje sie tak latwo. – d**ga z kobiet podeszla blizej i obrzucila kleczacego mezczyzne krytycznym spojrzeniem.
– Moze zechce Pani przyjac drinka, Milady? – zaproponowala Sylwia. – Calkiem niezla whisky, Chivas regal. Bez coli, tak jak Pani lubi.
– Milo, ze o tym pamietalas, moje dziecko. Bez lodu, ale czegóz mozna sie spodziewac w takim miejscu? Na pewno nie soku pomidorowego i porzadnej blood Mary. Przyznaje, ze na pierwszy rzut oka wyglada to niezle. Czy jest juz w pelni posluszny? Calowal twoje stopy?
– Tak, Lady Victorio.
– Zobaczymy. Niech oczysci moje czólenka. Musialysmy przejsc pieszo pare kroków od taksówki, zeby nie wzbudzac zbednej uwagi. – Dama, sprawiajaca wrazenie osoby waznej i cieszacej sie szacunkiem, zajela miejsce w fotelu. Wyciagnela nieco stope.
– Rusz sie, slyszales co powiedziala Wielmozna Pani! – Sylwia smagnela batem przez plecy.
Z duzym trudem podpelzl odrobine we wlasciwym kierunku. Wiecej nie byl wstanie. Dziewczyna uderzyla ponownie, raz i d**gi.
– Ruszaj, glupcze! – W glosie zabrzmialo cos wiecej niz prosty rozkaz, najwyrazniej, bardzo jej zalezalo na wykonaniu wydanego polecenia.
Prawde mówiac, eleganckie czarne czólenka z czerwona podeszwa (czyzby od Loubotina – jesli tak, to musialy kosztowac majatek, przynajmniej tyle, ile wynosily jego kwartale pobory) przyciagaly uwage, wabily… Naprawde pragnal siegnac ich ustami. Rzucil sie rozpaczliwie w przód i zdolal nieco przysunac… Juz, juz czul na wargach smak skóry, gdy Lady Victoria cofnela lekko stope. Niewiele, moze o dziesiec centymetrów. Dla niego byla to jednak cala równina. Przebyl ja na kolanach, z najwyzszym wysilkiem, dopingowany przez Sylwie slowem i batem.
– Ach. Jak ja lubie takie chwile… Gdy ze wszystkich sil pragna zasluzyc na zaszczyt ucalowania moich stóp.. A ja udzielam tej laski wedle wlasnego uznania… – Znowu odsunela czubek buta, doslownie o centymetry, zmuszajac jednak wyczerpanego podróznika do nowych staran. – Moglas przywiazac mu jaja do kaloryfera, to równiez ciekawy sposób. Ale ta pozycja strusia tez jest mila… Co prawda, jedno nie wyklucza d**giego… Ale to juz moze innym razem…
Siegnal wreszcie wargami i wysunietym jezykiem samego czubeczka pieknego dziela pana Loubotina. Lady Victoria okazala wówczas odrobine tej laskawosci, o której wspominala i wysunela stope. Pospiesznie oczyscil ustami lakierowana skóre, znowu ogarnal go nastrój pobudzenia.
– Ooo, to mu sie chyba podoba… Moze to jednak zbyt latwy obiekt, jak na egzamin mistrzyni?
– Sama przystalas na ten wybór i na te warunki, Victorio – zaoponowala matka Sylwii, stojaca dotad na uboczu i saczaca swoja whisky z cola. – Miala wybrac jednego z wykladowców i rzucic go na kolana podczas sesji.
– Tak, masz racje, Alicjo… Przystalam i nie bede teraz zmieniac zdania, to nie przystoi Królowej Domu Mrocznej Rozkoszy. Ale skoro tak, to mam jeszcze jeden warunek.
– Jakiz to?
– Chce, aby nasza droga Sylwia uzyla tego. Musimy sie przekonac, czy potrafi okazac w razie potrzeby niezbedna bezwzglednosc. Wiesz, ze trafiaja sie i tacy podopieczni, którzy tego wymagaja oraz sami oczekuja.
Wyjela z wlasnej torebki cos, co wygladalo jak skórzany banan albo ogórek sporych rozmiarów.
– Nalóz to, moje dziecko. Albo podejdz i zrobie to dla ciebie.
– Czy moge uzyc kremu? – spytala dziewczyna.
– Nie, nie tym razem. On odczuwa przyjemnosc, chce sie przekonac, czy potrafisz sprawic tez prawdziwy ból i upokorzyc.
– To moze niech nawilzy chociaz Dobrego Pana ustami?
– Dobrze, widze, ze masz miekkie serduszko… Ale jestes jeszcze taka mloda, z czasem okrzepnie… Skoro jednak tak, to on bedzie musial samemu odwrócic sie w odpowiedni sposób. Przeciez nie bedziesz chodzic z tym przyrzadem.
– Jak rozkazesz, Milady.
Sylwia stanela przed jego wbita w podloge twarza i uniosla prawa noge, zginajac ja w kolanie. Lady Victoria raczyla wstac z fotela, pochylila sie i umocowala przyrzad na metalicznym obcasie kozaczka. Dobry Pan mial wydrazony w szerszym, plaskim koncu otwór, który sluzyl temu wlasnie celowi. Kilka skórzanych pasków zapietych ciasno wokól kostki i grzbietu stopy dokonczylo dziela.
– Wyliz to! – rozkazala Sylwia, podstawiajac przyrzad.
Z trudem uniósl nieco glowe, szlo mu niesporo.
– Liz starannie, glupcze! To w twoim wlasnym interesie – powtórzyla.
Czujac, co moze go spotkac, usilowal jak najdokladniej wykonac rozkaz. W obecnej pozycji nie zdolal jednak wsunac Dobrego Pana w usta i mógl jedynie omiatac go jezykiem. Dziewczyna próbowala nawet ulatwiac to zadanie, manewrujac odpowiednio obcasem, ale nie na wiele sie to zdalo w sytuacji, gdy przeklete okowy wbijaly twarz w podloge.
– Wystarczy tej zabawy. Kaz mu zajac odpowiednia pozycje – zadysponowala Lady Victoria. – A ty siadaj tutaj, moja droga. Tak bedzie ci wygodniej. – Wlasna reka przysunela siedzisko.
Poganiany przez Sylwie razami bata, niezbyt na szczescie surowymi, zdolal z duzym trudem odwrócic sie tylem do siedzacej w fotelu dziewczyny.
– Ach, zapomnialabym. To pewnie jego pierwszy raz a nie zyczylybysmy sobie zbyt glosnych krzyków. Alicjo, zechciej nalozyc mu knebel. Mam nadzieje, ze twoja córka i uczennica zaopatrzyla sie w te zabawke, prawda, moje dziecko?
– Oczywiscie, Milady.
Czy doslyszal w glosie Sylwii cos w rodzaju zaklopotania? Zanim przybyly obie wladcze damy, obiecala nie uzywac tego przyrzadu. Okazalo sie, ze nie ma to obecnie zadnego znaczenia. Kobieta nazywana Alicja z duza wprawa wepchnela mu w usta spora, gumowa kulke i zaciagnela na karku zapiecia rzemiennych pasków. W zaden sposób nie byl w stanie temu przeszkodzic. Panie doskonale wiedzialy, jak zabrac sie do rzeczy.
– Do dziela, moja droga. Pokaz, co potrafisz.
Nie mógl tego zobaczyc i tylko poczul jak koncówka skórzanego przyrzadu dotyka jego posladków, poczatkowo nieco niepewnie. Po chwili dziewczyna wziela sie jednak w garsc i twardy czubek Dobrego Pana w zdecydowany sposób odnalazl poszukiwany otwór, a nastepnie zaglebil sie w nim szybkim ruchem. Wiedzial, ze powinien sie rozluznic, to mogloby zmniejszyc cierpienia. Nie potrafil. Napiete miesnie stawialy opór, przelamywany przez Sylwie silnymi pchnieciami ugietej w klanie nogi. Ból okazal sie bardzo silny, pomimo uprzedniej próby nawilzenia przyrzadu. Zawylby z bólu, gdyby tylko mógl. A tak zdolal jedynie wydac nieartykulowany jek. Rzucil sie w bok, bez rezultatu. Lady Alicja przewidujaco stanela w lekkim rozkroku, ujmujac jego przygiete do podlogi barki w uscisk wlasnych nóg. W ten sposób pomagala córce, która korzystajac z wygodnej i stabilnej pozycji w fotelu, energicznymi ruchami ksztaltnej nózki dociskala stope do jego posladków. Tym samym kolejnymi pchnieciami zaglebiala Dobrego Pana w odbycie swego niewolnika, nie odczuwajac juz chyba zadnych skrupulów czy zahamowan. Pragnal wyc z bólu, a mógl tylko w niezrozumialy sposób jeczec. Poczul lejace sie z oczu lzy. Tylko tego jeszcze brakowalo, ale nic nie potrafil na to poradzic, cierpienia okazal sie zbyt dojmujace. Po dlugiej, nieskonczenie dlugiej chwili tej tortury Sylwia zaprzestala nastepnych pchniec, pozostawila jednak obcas oraz przedluzajacy go przyrzad w jego wnetrznosciach. Lady Alicja odstapila.
Uniósl z nadzieja glowe i ujrzal w dloni Lady Victorii komórke. Blysnal flesz, potem kilka kolejnych. Starannie wybierala ujecia, zapewne po to, by ukazac cala pelnie jego zniewolenia, a zarazem uniknac utrwalenia na zdjeciach twarzy Sylwii oraz jej matki.
– Doskonale – zadysponowala. – Nie obawiaj sie, nikt nie ma zamiaru cie szantazowac. Za malo ci tu placa, aby ktos chcial zadawac sobie tyle trudu. To tylko na wszelki wypadek. I do zatwierdzenia dyplomu nowej mistrzyni. Co prawda nasze slowo, moje i Lady Alicji, w zupelnosci powinno wystarczyc, ale biurokracja wkrada sie wszedzie… Sylwio, oglaszam ze zdalas egzamin mistrzowski i przysluguje ci odtad tytul Lady oraz wszystkie zwiazane z tym prawa i przywileje Damy Domu Mrocznej Rozkoszy.
– Dziekuje, Milady.
– Tak sie ciesze, droga Sylwio!
– To dzieki tobie, mamo. Wiele mnie nauczylas.
– Naznacz jeszcze swego pierwszego pojmanego niewolnika, Lady Sylwio i mozemy isc. Przyznam, ze ten egzamin nie pozostawil mnie obojetna i chetnie skorzystam z uslug któregos ze stalych poddanych naszego Domu. Jak najszybciej.
– Kazalam wszystko przygotowac, Victorio. Wierzylam w talenty mojej córki.
– Jak to dobrze, ze o tym pomyslalas. Nie tracmy wiec czasu.
Dziewczyna wysunela obcas z jego odbytu. Ulga nie dala sie porównac z zadnym innym przezyciem, którego kiedykolwiek do tej pory doznal. Lady Alicja pomogla córce w zdjeciu krepujacego jej kroki przyrzadu, a nastepnie podala szminke. Dziewczyna pochylila sie nad jego zgietymi plecami i narysowala cos szybkimi ruchami dloni. Lady Victoria ponownie wykonala kilka fotografii. Sama Sylwia tez skorzystala w podobnym celu z wlasnej komórki.
– Korona i róza? Prosze bardzo. Postaram sie, aby egzamin oraz ten znak zatwierdzono jak najszybciej i niezwlocznie wydano dyplom. Chcialabym, zebys mogla wystapic w pelni praw podczas najblizszego przyjecia zamówionego przez naszego ulubionego szejka. Przyjezdza za kilka dni, a wiesz, jaki potrafi okazac sie hojny.
– Moze porozmawiamy o tym pózniej, Milady? – Nowa mistrzyni okazala dziwne niezadowolenie.
– Jak sobie zyczysz, moje dziecko. To znaczy, Lady Sylwio. Chodzmy wreszcie. Alicjo, zamów taksówke. Albo raczej trzy. Powinnysmy wyjsc osobno, nie ma potrzeby zwracania zbednej uwagi.
Siegnela po plaszcz i ponownie przeobrazila sie w nijaka postac kobieca, jakich wiele mozna spotkac na miescie. Pozostale dwie panie postapily podobnie.
„A co ze mna?!” – Chcial zawolac. – „Przeciez nie mozecie mnie tak zostawic!” – Z ust wydobyl sie tylko niezrozumialy jek, ale Milady zdawala sie czytac w jego myslach.
– Ktos cie tutaj znajdzie, niewolniku. Za dluzszy czas. Wykorzystaj te zwloke, aby wymyslic jakies dobre wyjasnienie. – Rozesmiala sie. – Chodzmy, drogie panie!
Kolejno wyszly przez drzwi, nie zaszczycajac juz mezczyzny zadnym spojrzeniem. Zgasily swiatlo, przekrecily klucz w zamku. Rozlegl sie cichnacy w glebi korytarza stukot obcasów. Ktos go znajdzie, powiedzialy. Skoro nie swieci sie lampa i uzywal zawsze wlasnego klucza, portier nie bedzie mial powodu, aby zagladac tutaj podczas obchodu. Zapewne dopiero rano wejdzie sprzataczka. I znajdzie pana doktora habilitowanego w takiej sytuacji. Alez bedzie zabawa, na caly wydzial albo lepiej! Wolac o pomoc? Knebel nie dawal takich mozliwosci, to zreszta niczego by nie zmienilo. Alez dal sie podejsc! Oto ma swój wymarzony egzamin z podrywajaca go, piekna studentka!
Po nieskonczenie dlugim czasie poslyszal kolejne kroki. Stukot obcasów. Ktos zapukal do drzwi, a po chwili otworzyl je przy pomocy klucza.
– Dzien dobry… Ja na egzamin… Troche sie spóznilam, ale moze zechce mnie pan jeszcze przyjac?

Znajdz nas w sieci
najlepszaerotyka.com.pl

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir

izmir escort izmir escort izmir escort çapa escort şişli escort sex hikayeleri kocaeli escort kocaeli escort yenibosna escort taksim escort mecidiyeköy escort şişli escort bakırköy escort görükle escort bayan porno izle görükle escort bayan bursa anal yapan escort bursa escort bursa escort bursa escort bursa escort şişli escort sex izle brazzers rokettube Anadolu Yakası Escort Kartal escort Kurtköy escort Maltepe escort Pendik escort Kartal escort istanbul travesti istanbul travesti istanbul travesti ankara travesti Moda Melanj Casibom porno porno kuşadası escort bayan eryaman escort keçiören escort etimesgut escort beylikdüzü escort escort escort escort travestileri travestileri Escort escort Antalya Escort Alanya Escort Antalya Merkez Escort Antalya Otele Gelen Escort Antalya Rus Escort Belek Escort Fethiye Escort Kemer Escort Kepez Escort Konyaaltı Escort Antalya escort Escort bayan Escort bayan bahisu.com girisbahis.com antalya rus escort etlik escort etimesgut escort Escort ankara Ankara escort bayan Ankara rus escort Eryaman escort bayan Etlik escort bayan Ankara escort bayan Escort sincan Escort çankaya otele gelen escort mecidiyeköy escort bahçeşehir escort hurilerim.com gaziantep escort film izle antep escort mersin escort